Byłem, widziałem. To, co zapamiętałem jest w tych workach.

Z dna oka 1 Prolog

 Prolog  1

Wspomnienia kierowcy, emigranta, faceta, który widział więcej, niż chciał,
i zapamiętał więcej, niż wypadało.



Autor zauważał życie, jakie widział wokół siebie. Obrazy, odgłosy - cała zawartość magazynowała się w jego neuronach z kabiny trucka, na promie z Pireusu, pod pergolą na wyspie Kos, i wszędzie tam, gdzie trzeba było czekać, żeby życie znowu ruszyło.

Teksty powstały z notatek zapisanych w pamięci - „z marszu”: podczas jazdy, w korkach, na parkingach, przy kawie z termosu, czasem, po wyrwaniu świńskich pazurów, czasem po rozmowie z emigracyjnym oficerem na granicy.

To nie jest literatura polerowana.
To jest życie przeżute i wyplute na papier.

Napisałem te słowa, zdania, bo pomyślałem, że warto coś po sobie zostawić dla wnuków.
Kiedy za długo jedziesz nocą, zbyt wiele widzisz - i za dużo zostaje w głowie.

Widziałem głupotę, widziałem piękno, widziałem ludzi dobrych i ludzi, których nie chciałbyś spotkać po zmroku.

Widziałem kraje z wysokości kabiny i z niskości ludzkiego dna.

Te teksty powstawały „po drodze”: czasem na parkingu w Kuwejcie, czasem na Pantin w Paryżu przy szumie klimatyzacji, czasem po kawałku załadunku po rampą w Austin, czasem w kabinie na parkingu, kiedy silnik stygnie, a człowiek wreszcie może myśleć, choć czasem wcale nie chce.

Nie poprawiałem życia - tylko je zapisywałem w neuronach.
To nie są wspomnienia „ku pokrzepieniu”.
To są wspomnienia człowieka, który patrzył długo, głęboko i czasem zbyt uważnie.

Czasem wystarczy jedno słowo, jedno powiedzonko, by obudzić całą lawinę wspomnień, irytacji i refleksji o ludzkiej naturze - tej ziemskiej, tej nieziemskiej i tej najgorszej: codziennej.

Słów kilka:
Jako że Alzhaimer + Parkinson jeszcze o mnie nie wiedzą, próbuję spisać ze swojej pamięci to co przyszło mi przeżyć.

Jak każdy, składam się z gówna i złota.
Czego jest więcej osądzicie sami.

Wielkie czasy wymagają wielkich ludzi. Istnieją ludzie nieznani, skromni, bez sławy i historii.
Analiza ich charakteru zaćmiłaby jednak sławę nawet Elona Muska😆

Nie kiedy, na ulicy Wentworth St. W. w Oshawa, prowadzącej do Shoppers Drug Mart,
możecie spotkać naznaczonego życiem człowieka,
który sam nawet nie wie jakie znaczenie ma w historii czasu. 

Idzie sobie skromnie... swoją drogą... by kupić tubkę albo i dwie Voltarenu na bolące kolana.
Nikomu się nie naprzykrza, nie wadzi i jemu też nikt tego nie robi. 

Gdybyście go zapytali, jak się nazywa, odpowiedziałby wam skromniutko i prosto:
Jestem kim jestem.



Brak komentarzy:

Z dna oka 1 Prolog

Z dna oka 19