Rozdział 26
W moim miejscu do życia...

Prócz zimy
Mój kraj to zima - śpiewa bard Kanady. I trudno o trafniejsze słowa. Zima determinuje życie mieszkańców tego kraju: ogromnego, rozłożonego od oceanu do oceanu, aż po granice arktycznego lodu. Przychodzi szybko - niemal od razu po krótkim indiańskim lecie, trwającym zaledwie trzy-cztery dni. Według legend miało ono dawać rdzennym mieszkańcom czas na zebranie zapasów.
Rok w rok człowiek musi stanąć naprzeciw śniegu i mrozu, oswoić zimę. A ta trwa długo, nierzadko do późnej wiosny (zależnie od regionu). Nic więc dziwnego, że Kanadyjczycy wypracowali sztukę życia w harmonii z surową aurą. Przeciętną kanadyjską zimę - tę, którą miejscowi traktują jako „normalną” - Polacy okrzyknęliby zimą stulecia.
Kluczem są niezawodni drogowcy, których nic nie zaskakuje. Sam Saskatchewan przeznacza na odśnieżanie sumy równe rocznym budżetom niejednego afrykańskiego państwa.
Drugim filarem jest dyscyplina mieszkańców: brak parkowania na ulicach, regularne odgarnianie śniegu sprzed domów i chodników.
Aby przechytrzyć siarczysty mróz, Kanadyjczycy wciąż udoskonalają lekkie, znakomicie izolujące materiały - dziś zastępują one tradycyjne futra i skóry. W wielkich miastach powstały podziemne miasteczka łączące biura, metro, sklepy, kina, banki i hotele. Dzięki temu można funkcjonować normalnie bez wychodzenia na powierzchnię.
Choć mróz zachęca do „cocooningu” (styl życia, trend społeczny polegający na celowym tworzeniu w domu przytulnej, bezpiecznej i komfortowej przestrzeni - kokonu), zima jest tutaj rajem dla miłośników sportów, majestatycznej przyrody, polowań i wędkowania.
Gdy tylko spadną pierwsze płatki śniegu, wyciąga się łyżwy, narty, sanki, rakiety śnieżne. Podwórka natychmiast zamieniają się w lodowiska. Popularne są wyścigi psich zaprzęgów i jazda skuterami śnieżnymi - skidoo.
Nic dziwnego, że zimowe pejzaże i motywy przestrzeni są wszechobecne w twórczości kanadyjskich artystów. Sceny codzienności trafiają prosto na kartki bożonarodzeniowe.
Skoro o świętach mowa: w wielu miastach znajdują się popularne wśród Europejczyków sklepy z ozdobami bożonarodzeniowymi. Nie może w nim zabraknąć ręcznie malowanych polskich bombek.
Turysta, który trafia do Kanady po raz pierwszy, często dostrzega w niej podobieństwo do pn. Stanów Zjednoczonych. Zależnie od regionu jest to mniej lub bardziej zgodne z prawdą - jednak „francuskość” odcisnęła tutaj trwałe piętno. Przez długie dziesięciolecia Francuzi i Anglicy walczyli o Amerykę Północną, aż w 1763 roku Nowa Francja uległa Wielkiej Brytanii. Dwadzieścia lat później, po amerykańskiej rewolucji, tysiące wiernych Koronie „lojalistów” uciekło na północ i osiadło w brytyjskiej Kanadzie.
Kanadę współtworzyli potomkowie pierwszych francuskich osadników, wspomnianych lojalistów oraz imigranci z całego świata, dając początek krajowi wielonarodowemu i oficjalnie dwujęzycznemu.
Kanada to oczywiście Ania z Zielonego Wzgórza i rodzina Whiteoaków, ale także współczesna literatura: Margaret Atwood, Robertson Davies, Anne Hébert, Gaston Miron, Michel Tremblay, Hubert Reeves. Rozsławiają ją również artyści pokroju Leonarda Cohena, Lara Fabian czy Céline Dion.
Polakom kraj ten niemal zawsze kojarzy się z tytułem książki Arkadego Fiedlera "Kanada pachnąca żywicą". A także z wiosennymi zbiorami soku klonowego, z którego powstaje syrop klonowy i inne słodkie przysmaki. Zbiory zaczynają się w połowie marca i stanowią świetny pretekst do spotkań plenerowych - w oczekiwaniu na prawdziwą wiosnę i gorące lato.
Lara Fabian: Je T'ame
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz