- Ale, przede wszystkim Polak dlatego, że tak mi się kurwa podoba!
Odpowiadam wnukowi który przedrzeźnia mój akcent.
Wspomniałem właśnie Michałowi o moich refleksjach dotyczących integracji imigrantów w Kanadzie.
Różni mędrcy biadają, że ktoś w ciągu paru miesięcy lub lat nie może się zintegrować, tzn. opanować języka kraju, w którym się znalazł, przestrzegać zasad obowiązujących w tym kraju, ubierać się "jak należy" itd. itp. A jak jest z tymi Polonusami w Kanadzie, którzy przecież biali, Europejczycy i chrześcijanie? Może więc w tym temacie lepiej zamknąć gębę?
Inna sprawa. Wczuwam się w niedolę tych nieboraków w nowej ojczyźnie doktora Robaka. Chłopak z rzeszowskiego lub Podlasia uczył się w szkole, domu i kościele o przedmurzu, rozbiorach, męczeństwie narodowym, cierpiętnictwie, odsieczy wiedeńskiej, potopie szwedzkim, wrednych hitlerowcach i bolszewikach, Koperniku, Szopenie, Skłodowskiej, świętym Janiepawle, enigmie, dywizjonie 303, Monte Cassino, powstaniu warszawskim, powszechnej pomocy Żydom, narodowym oporze wobec komunizmu...
I nagle taki chłoptyś znajduje się w obcym świecie, gdzie nikt o tym nie wie, nie chcę wiedzieć i jeszcze na dodatek myli Poland z Holland.
- Na lotnisku ustawia go w kolejce Murzyn, immigration officer to dziewucha ze szparami zamiast oczu o azjatyckich rysach, na kursach językowych nauczycielką jest Kreolka, w pierwszej robocie szefem jest baba, a sąsiad nosi turban. I gówno kogoś obchodzi historia Polski, rozbiory i nostalgia za płaczącymi wierzbami.
Btw. Tu mi się przypomniał inny sąsiad stary Rusek z Syberii, którego rodzinę Sowieci tam wywieźli i który był drwalem. Los go rzucił do miasta, za oknem ma inne domy, trochę posadzonych drzewek, przejeżdżające czasem samochody, bawiące się dzieci, różnojęzycznych sąsiadów i dużo betonu. Miał szczęście, że w domu nauczył się nie tylko cyrylicy, a rodzice gadali po kryjomu po niemiecku. Chodził czasem po osiedlu i patrzył w dal. Później szedł do piwnicy i popijał tam bimber.
Dawno przestało mi się podobać:
"Tu nawet jak mnie kopią, to kopią mnie swoi, a jak swoi kopią, to przecież mniej boli".