Günther Scheler:
W kwietniu 1937 roku trafił do Kriegsmarine ze służby na niemieckich statkach handlowych, do jej floty podwodnej. Po treningu na okrętach podwodnych, dzięki przymiotom sprawnego oficera o mocno nazistowskich poglądach, 1 stycznia 1938. awansował do stopnia Oberleutnant zur See. 17 stycznia 1938 r. objął dowództwo najnowszego okrętu podwodnego Kriegsmarine U-74.
U-74 wypłynął na swój pierwszy wojenny patrol jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych 19 sierpnia 39. Dotrwał do rozpoczęcia wojny oczekując na południowo-zachodnich akwenach UK.
5 września podczas patrolu na obszarze Zatoki Biskajskiej napotkał mały frachtowiec. Pocisk artyleryjski w dziób brytyjskiej jednostki spowodował próbę ucieczki, sygnalizując jednocześnie przez radio atak nieprzyjacielskiego okrętu podwodnego. Próba ucieczki wywołała atak okrętu Schelera kolejnymi pociskami. Załoga statku w panice opuściła statek. Została wyłowiona przez U-74 następnie przekazana na pokład nadpływającego statku norweskiego. Po zapewnieniu załodze bezpieczeństwa na pokładzie norweskiego statku, U-74 jedną torpedą zatopił płonący frachtowiec. Była to pierwsza jednostką zatopioną przez niemieckie U-Booty.
W końcu 1943 roku U-74 patrolował wody pn. Atlantyku na wschód od Halifaxsu. Scheler, chyba zmienił poglądy bo wraz z załogą postanowił poddać się Royal Canadian Navy. Wpłynął U-74 do rzeki sw. Wawrzyńca gdzie w okolicach Rimouski został przejęty przez RCN i skierowany do stoczni na złom. Załoga wraz z dowudcą została internowana.
Tyle wiem z tego do czego zdołałem się dokopać.
Oberleutnant zur See Günther Scheler - wraz z załogą - możliwe, że był zatrudniony w stoczni gdzie złomował wraz z załogą swój okręt?
Scheler, w 1948 roku stał się posiadaczem działki w Hamilton nad jeziorem Ontario. Wybudował chałupkę:
W której nie wiem jakim sumptem, zainstalował na pamiatkę po starej ojczyźnie żelazne schody ze swojego U-74:
Scheler dożył 1992 roku (80 lat) jako księgowy w Stelco Holdings Inc.
5 lat chata stała pusta - nie licząc ducha Oberleutnanta, który się uganiał za myszami. Po krwawych negocjacjach kupiłem chatke od wnuczki oficera i przystąpiłem do wyganiania ducha nazisty, zostawiając schody (z których nie korzystałem) jako relikt po ostatnim właścicielu mając pewność, że duch oberleutnanta na nich sobie siada i ocenia moje poczynania w jego chacie.
Wymieniłem; dach, okna, dziwi, wszystkie podłogi i postawiłem altankę dla sprzętów ogrodowych na działce ze strumykiem.
5 lat kosiłem i pielęgnowałem działkę w każdy letni weekend - zamiast odpocząć od smrodu spalin:
https://ebd.cda.pl/620x395/1105395448?autostart=1
musiałem wąchać je nadal kosząc działkę więc przeniosłem się pod las, ale to już inna bajka...